Corpus Hemreticum jest niewątpliwie jednym z najważniejszych dzieł z hermetycznej „półki”. Jest sporo opracowań dotyczących powstania tego zbioru traktatów, ograniczę się więc jedynie do szkicowego przedstawienia historii C.H. w XV w., żeby pokazać jak istotne było to dzieło w okresie wczesnego renesansu.
Był rok 1462. Niejaki Marsilio Ficino (który sławę swą zawdzięcza m.in. syntezie magii, astrologii, koloru i dźwięku) był w trakcie tłumaczenia dzieł Platona (do tego czasu nie zostały one jeszcze przetłumaczone!), gdy jego patron Cosimo de’ Medici kazał mu odstawić bieżący projekt na później. Do tłumaczenia dał mu coś znacznie istotniejszego – świeżo przywieziony do Europy przez mnicha Leonardo da Pistoia Corpus Hermeticum. Dlaczego dzieła Hermesa w oczach Cosimo (i nie tylko jego) były ważniejsze od Platona? Otóż powszechnie uważano wtedy, że Hermes był postacią historyczną, z której nauk garściami czerpali filozofowie; dzieła Platona zatem były widziane jako „produkt wtórny”.
Ficino zabrał się pilnie do dzieła i w 1463 r. Corpus był już przetłumaczony. Dzięki wspaniałemu wynalazkowi Gutenberga, w 1471 r. Pimander (gdyż taki tytuł nadał tej kolekcji Ficino) ukazał się drukiem. W przeciągu niecałych stu lat doczekał się ponad dwudziestu wznowień i został przetłumaczony dodatkowo na francuski, niemiecki i hiszpański. Niewiele było ksiąg, które robiły równą furorę!
Z siedemnastu traktatów wchodzących w skład tego zbioru najciekawszy jest pierwszy – Poimandres. Z racji tego, że tłumaczenia polskie są nieliczne (z tego, co się orientuję, całość Corpus Hermeticum po polsku nigdy się nie ukazała, tłumaczone były jedynie pojedyncze traktaty) i trudno dostępne, postanowiłem spędzić trochę czasu, żeby wypełnić tę lukę. Tak więc zapraszam do świeżo otworzonego działu „Biblioteka”, gdzie pobrać można polskie tłumaczenie I traktatu Corpus Hermeticum!
Ok, wystarczy trąbienia, zatem do konkretów: W tłumaczeniu posługiwałem się angielskim tekstem G. R. S. Meada – Thrice-Greatest Hermes, vol. 2. O wyborze tej wersji zdecydowały dwa fakty – jest to tekst w języku, którym w miarę dobrze władam oraz jest najświeższym tłumaczeniem dostępnym w public domain, więc można go swobodnie tłumaczyć nie narażając się na łamanie praw autorskich. Niestety nie jest to tłumaczenie idealne (mowa, rzecz jasna, o tłumaczeniu Meada, nie moim 😉 ). Greka ma niestety to do siebie, że pewne kluczowe dla tego tekstu słowa można interpretować na różne sposoby. W dodatku z mojego pobieżnego porównania z greckim tekstem wynika, że Mead momentami dość luźno podchodził do interpunkcji, tzn. zamieniał zdania złożone podrzędne na równorzędne i vice versa, co prowadziło do zupełnie innej interpretacji. Niestety, z braku czasu i bardzo ubogiej znajomości greki, nie jestem w stanie wziąć się za tłumaczenie z greckiego w tym momencie, choć mam nadzieję, że nadejdzie kiedyś chwila, gdy będę to wstanie zrobić (trzymajmy kciuki!). W międzyczasie musiałem się ograniczyć do Meada. Ustępstwa od jego tłumaczenia są niewielkie (i oznaczone przypisami) i w zasadzie miały miejsce jedynie wtedy, gdy słowo, którego używał było na tyle wieloznaczne, że posiłkowałem się albo tekstem źródłowym, albo tłumaczeniem Copenhavera (które zresztą gorąco polecam!). Czasem też odchodziłem trochę od tekstu Meada, gdy zdanie lepiej brzmiało po polsku bez zmiany znaczenia (dosłowne tłumaczenie jest w dalszym ciągu dostępne w przypisach). W większości przypadków starałem się być wierny jego tłumaczeniu, nawet, gdy się z nim nie do końca zgadzałem.
Co do samego traktatu – jest to dzieło będące wynikiem daleko idącego synkretyzmu. Mamy to przede wszystkim liczne odwołania do platonizmu i neoplatonizmu. Bohaterem tekstu jest (nienazwany z imienia) Hermes Trismegistus („trzykroć wielki”), któremu objawia się Poimandres – istota, która następnie zidentyfikowana jest z Bogiem. Poimandres używa w stosunku do siebie również takich pojęć, jak Ojciec, Światło, czy Umysł. O ile w neoplatonizmie Umysł (Nous) odnosi się często nie do samego Boga (Źródła) lecz do Demiurga, w C.H. I byty te są odrębne i Demiurg powstał dzięki Umysłowi za sprawą Słowa (Logos). Fani ewangelii św. Jana znajdą tu kilka ciekawych analogii. Bóg określany jest tu jako Ojciec, od którego pochodzi Słowo, które jest Synem Bożym i stanowią oni jedność.
Pierwsza część traktatu opisuje wizję stworzenia świata. Zapożyczone są tu idee stoickie (elementy/żywioły), obecny w wielu religiach koncept wyłonienia się materii z wody lub czegoś mokrego, neoplatoński i gnostyczny Demiurg ustanawiający siedem sfer wokół ziemi itp. Od samego początku widoczny jest też typowy m.in. dla gnostycyzmu dualizm duch/materia – Logos opuszcza Naturę, która pozbawiona Ducha staje się Materią. Jednak bardzo ciekawie opisany jest proces powstania człowieka (pewne analogie można znaleźć n. p. w Kabale). Bóg pragnąc nadać sobie formę stworzył na swój obraz Człowieka, który podobnie jak Demiurg, był jego Synem. Posiadał on wszelkie cechy Demiurga, miał moc tworzenia, ale co najważniejsze – miał też i formę. Gdy poznał już cały wszechświat i posiadł wszystkie moce, zapragnął przebić się przez siedem sfer. Gdy tylko to uczynił, stała się rzecz niezwykła – Natura rozpoznała w nim Boską Naturę i Ducha, ale ujrzała w sobie Jego odbicie i podobnie On – rozpoznał w Niej formę podobną do swojej. Natychmiast połączyli się w miłosnym uścisku i wynikiem miłości tych Pierwotnych Kochanków była rasa ludzka, płeć (wszystko uprzednio było obojnacze) i narodziny. Tak więc zamiast upadku człowieka mamy tu kosmiczny romans, ale pozostaje problem dwoistości.
Człowiek jako jedyna z istot ziemskich ma podwójną naturę – jest zarazem śmiertelny i nieśmiertelny, ma ciało i duszę. Pożądanie rzeczy cielesnych powoduje cierpienie (podobny koncept występuje w buddyzmie) i śmierć, pragnienie rzeczy duchowych prowadzi do gnozy. Zadaniem człowieka jest ponowne oddzielenie ducha od materii i zjednoczenie się z Bogiem. Ta Droga Powrotu jest ponownie elementem występującym w innych tradycjach – n. p. gnostycyzmie lub Kabale. Aby mogło dojść do zjednoczenia, konieczne jest oczyszczenie z siedmiu negatywnych energii odpowiadającym poszczególnym planetom. Podobnego zadania podjęła się później gałąź alchemii – tzw. alchemia filozoficzna, duchowa lub wewnętrzna – która skupiała się na oczyszczaniu siedmiu „metali” ciała (każdy metal przyporządkowany był poszczególnej planecie).
Traktat ten jest ciekawy nie tylko ze względu na syntezę różnych elementów religijnych i filozoficznych, w tym krótkim tekście zastosowanych jest kilka form literackich. Narratorem jest, jak wspomniałem wcześniej, niewymieniony z imienia Hermes Trismegistus. Domyślamy się, że to on, gdyż to on właśnie w pozostałych traktatach, natchniony mądrością Umysłu, poucza swego syna lub Asklepiosa. Większa część traktatu ma formę dialogu. Jest to dialog przypominający formą dialogi znane nam z n. p. ewangelii – nauczającego mistrza i ucznia zadającego pytania. Różnica polega na tym, że o ile uczniowie Jezusa wydają się nie pojmować jego alegorii i trzeba im wszystko tłumaczyć, Hermes po zadaniu pytania, na które mógł sam sobie odpowiedzieć zostaje strofowany przez Umysł za nieuważność i zmuszony do myślenia. Po zakończeniu dialogu mamy do czynienia z krótkim kazaniem, hymnem i modlitwą. Warto też zwrócić uwagę na to, że przez tekst przeplatają się elementy poetyczne, widoczne nawet w tłumaczeniu „z drugiej ręki”.
Podsumowując, jest to tekst z wielu względów ciekawy i w bardzo przystępny sposób przedstawia czytelnikowi zarys myśli hermetycznej. Zachęcam do lektury!
Najnowsze komentarze