Pomiędzy słowami – błędy w łacińskim Corpus Hermeticum

Marsilio Ficino przeszedł do historii z wielu powodów. Dzięki jego dziełom możemy wyobrazić sobie jak wyglądała medycyna w XV w. Przyczynił się on również do odrodzenia myśli platońskiej w Renesansie. Tłumaczył on dzieła m.in. Platona, Porfyrego, Jamblicha i Plotinusa. Interesował się astrologią, magią astralną, podkreślał znaczenie muzyki w rozwoju wewnętrznym, próbował dokonać syntezy platonizmu z chrześcijaństwem. Przetłumaczył on również zbiór traktatów hermetycznych znanych jako Corpus Hermeticum. Dzieło to było na tyle istotne, że z polecenia swojego patrona, Cosimo de'Medici, Ficino odłożył na bok wszelkie inne tłumaczenia dopóki jego praca nad Corpus Hermeticum nie została zakończona. Druk tego zbioru doczekał się kilkunastu wznowień czyniąc go jedną z najczęściej drukowanych ksiąg.

Jednak według badań   Maurizio Campanelli, których wyniki zrecenzował niedawno  Wouter Hanegraaff wynika, że tłumaczenie Corpus Hermeticum, które tak często było wznawiane, w wielu miejscach odbiega dość znacząco od oryginału. Co więcej, łacińska wersja w wielu miejscach jest zupełnie niezrozumiała, co doprowadziło przy kolejnych wznowieniach do „upiększeń” przez redaktorów bez odwoływania się do oryginału, oraz do dość swobodnego przekładu z łaciny na inne języki przez kolejnych tłumaczy. Doskonałym przykładem jest tu na przykład angielskie tłumaczenie Corpus Hermeticum przez Everarda wydane w 1650 r., które bazuje właśnie na łacińskiej wersji.

Campanelli ustalił, że źródła tego katastroficznego stanu rzeczy należy doszukiwać się w pierwszym wydaniu Corpus Hermeticum, które ukazało się w 1471 r. pod tytułem De Potestate et Sapientia Dei (Moc i Mądrość Boga), znanym bardziej pod alternatywnym tytułem – Pimander. Za publikację tą odpowiedzialnych było dwóch panów – Geraert van der Leye i Francesco Rolandello; sam Ficino nie był zaangażowany w druk książki. Wydanie to zawierało mnóstwo błędów, co sugeruje, że skład tekstu musiał odbywać się pod olbrzymią presją czasową i nie był poddany żadnej korekcie. Każde kolejne wydanie (poza nielicznymi, które opierały się bezpośrednio na manuskrypcie Ficino) albo powielało błędy poprzedniego, albo zawierało korektę bazującą bardziej na domysłach, niż na oryginalnym tekście.

Według Campanelli nawet sam manuskrypt Ficino pozostawia wiele do życzenia. Nie zawiera on co prawda rażących błędów, które pojawiły się drukiem, lecz samo tłumaczenie poddane jest krytyce. Jednym z zarzutów jest interpretacja Ficino – z racji swoich zainteresowań i przekonań, tłumaczył on Corpus Hermeticum w chrześcijańsko-neoplatońskim kontekście. Z drugiej strony starał się on „upiększyć” oryginalny tekst wzorując stylistycznie swoje tłumaczenie na Asklepiosie (który zachował się wyłącznie w łacińskim tłumaczeniu).

Hanegraaff zadaje pytanie – skoro tłumaczenia Corpus Hermeticum dostępne renesansowym humanistom nie tylko były zniekształcone, ale też wydrukowane z błędami uniemożliwiającymi czytanie tekstu ze zrozumieniem, w jaki sposób możemy mówić o „Tradycji Hermetycznej” w renesansowej Europie? Czy z niezrozumiałego tekstu możliwe było prawidłowe odczytanie oryginalnej myśli autorów?

Według mnie sytuacja jest o wiele bardziej złożona. Po pierwsze odkrycie to jest niesamowicie fascynujące z historycznego punktu widzenia. Dla współczesnego czytelnika Corpus Hermeticum jest ono jednak mało ważne – wszystkie współczesne tłumaczenia akademickie opierają się na oryginalnym greckim tekście, a nie na łacińskim Pimandrze. Odpada więc problem interpretacji Ficino oraz błędów popełnionych w druku. Po drugie, każde tłumaczenie zabarwione jest osobistymi preferencjami tłumacza. Wystarczy porównać kilka współczesnych przekładów Corpus Hermeticum (n.p. Copenhaver, Scott i Mead), żeby dostrzec w jak różny sposób tekst ten może być tłumaczony. Dodatkową trudność sprawia tutaj fakt, że wiele słów greckich ma wielorakie znaczenie, które zależy od kontekstu. W przypadku hermetyzmu, który jest zlepkiem filozofii i religii greckiej, egipskiej, perskiej, żydowskiej, hebrajskiej itp. mamy do czynienia z olbrzymim problemem. Dla przykładu użyte w C.H. VI słowa πάθη i πάθος z jednej strony odnoszą się do pasywnego stanu, opisują coś, co się zdarza, przytrafia, z drugiej strony mogą odnosić się do pasji, żądzy i cierpienia (n.p. w Nowym Testamencie). Do roli tłumacza należy decyzja, które znaczenie ma więcej sensu w kontekście całego dyskursu, ale też trzeba ustalić, z której tradycji autor czerpał pisząc dany tekst. I tu niestety często trudno o obiektywizm. A że Ficino (zdaniem Campanelli) faworyzował kontekst chrześcijańsko-neoplatoński? Cóż, zarówno filozofia platońska, jak i chrześcijaństwo miały spory wpływ na kształtowanie się hermetyzmu. Dużo większym problemem byłoby, gdyby Ficino interpretował tekst w duchu – dajmy na to – konfucjanizmu, który z hermetyzmem nie miał nic wspólnego. Inny argument dotyczy z kolei fatalnego stanu Corpus Hermeticum, który ukazał się drukiem. Czy błędy i niedopatrzenia redaktorskie faktycznie sprawiły, że tekst ten był nieczytelny? Szybka analiza tłumaczenia Everarda (który tłumaczył z łacińskiego Pimandra) i któregokolwiek z tłumaczeń współczesnych (bazujących na oryginale) wskazuje, że różnice owszem są, lecz po pierwsze myśl przewodnia w większości przypadków pozostaje bez zmian, po drugie różnice te nie są dużo większe od różnić pomiędzy którymikolwiek ze współczesnych tłumaczeń. Natomiast problemem równie istotnym, o ile nie większym od niechlujnego wydania, są tłumaczenia wtórne. Dla przykładu, greckie πλανωμένας i απλανοῦς  opisują sfery poruszające się w sposób nieregularny oraz regularny (czyli planety oraz gwiazdy) w C.H. II:6, są przełożone na łacinę jako errante i inerrante, co dość wiernie oddaje greckie znaczenie. W dosłownym przekładnie(a raczej kalce) z łaciny na angielski mamy już jednak errant i inerrant, co całkowicie zmienia treść zdania. O ile bowiem errant oznacza zarówno „błędny” w sensie „niepoprawny”, jak i w sensie „błądzący”, to słowo inerrant oznacza już tylko „prawy”, „bez błędu”. Tak więc kalka taka nie tylko prowadzi do zmiany sensu zdania, ale też nieuchronnie zaważa na wtórnych tłumaczeniach. Zatem zamiast sfery gwiazd wprawiającej  w ruch sfery planetarne, mamy w efekcie końcowym do czynienia z bezbłędnymi sferami wprawiającymi w ruch błędne sfery. I tu mamy do czynienia z faktycznym problemem, gdyż bazując jedynie na takim wtórnym tłumaczeniu można posilić się o bardzo twórczy i barwny komentarz teologiczny/filozoficzny, który z oryginalnym tekstem Corpus Hermeticum nie będzie miał nic wspólnego…

Tego typu problemy nie tylko sprawiają, że tłumaczenie Corpus Hermeticum jest przedsięwzięciem trudnym, ale też sama lektura nie jest sprawą prostą. Na szczęście współczesne wydania akademickie opatrzona są na tyle bogatym komentarzem, że brak znajomości starożytnej greki zazwyczaj nie jest przeszkodą w lekturze. O wiele większym utrudnieniem jest brak znajomości kontekstu filozoficzno-religijnego epoki, w której hermetyzm się rozwijał. Odnośnie wątpliwości Hanegraaffa co do czytelności łacińskiego Pimandra, Campanelli na pewno jest tu wyrocznią, jeśli chodzi o błędy. Jednak tłumaczenie Everarda świadczy o tym, że tekst był w większości zrozumiały i pomimo stronniczości Ficino i licznych pomyłek oraz zaniedbań w składzie tekstu główna myśl została zachowana.